Wiadomości

Autostradą zygzakiem i z promilami

Data publikacji 07.10.2019

W sobotę, późnym wieczorem policjanci zatrzymali 27-letniego obywatela Ukrainy, który kompletnie pijany wjechał autostradą A1 do Żor. Wcześniej obywatelskiego ujęcia mężczyzny dokonali dwaj inni kierowcy, którzy zmusili 27-latka do zatrzymania pojazdu i odebrali mu kluczyki. Dzięki wzorowej postawie świadków, ich determinacji i zimnej krwi na drodze nie doszło do tragedii.

Pijanego kierowcę na autostradzie A1 zauważył wieczorem mieszkaniec Pszczyny, który ze swoim synem wracał do domu. Zaniepokoiło go to, że siedzący za kierownicą volkswagena porusza się tzw. "zygzakiem" i stwarza realne zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Niezwłocznie o tym poinformował dyspozytora Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego i jechał za nim, sygalizując jednocześnie innym kierowcom zagrożenie za pomocą załączonych świateł awaryjnych.

Pierwszą próbę udaremnienia dalszej jazdy pjanemu kierowcy mieszkaniec Pszczyny podjął kilka minut po wjeżdzie do Żor. Niestety kierowca volkswagena ruszył w kierunku wiaduktu na ulicy Pszczyńskiej i kontynuował niebezpieczną podróż. W tym momencie całe zdarzenie zauważył kolejny mężczyzna, również pochodzący z powiatu pszczyńskiego i przyłączył się do obywatelskiego pościgu. W końcu za wiaduktem, w pobliżu zjazdu na stację paliw drugiemu ze świadków udało się zmusić 27-latka do zatrzymania pojazdu, a kiedy kierowca z Pszczyny blokował samochodem drogę ucieczki pijanemu kierowcy, wyłączyć silnik i odebrać kluczyki.

Gdy policjanci przybyli na miejsce 27-latek ledwo stał na nogach, a wokół niego roztaczała się silna woń alkoholu. Pomimo trudności w wykonaniu badania na alkomacie, urządzenie wykazało ostatecznie, że kierowca z Ukrainy ma blisko 2 promile w wydychanym powietrzu.

Policjanci ustalili również, że 27-latek nie jechał też sam, jednak pasażer, z którym poruszał się samochodem zbiegł przed przybyciem patrolu.

27-latek trafił do policyjnej celi i stracił już prawo jazdy, wkrótce usłyszy zarzuty.

Powrót na górę strony